Przedmiotem moich
fotograficznych zainteresowań od zawsze był człowiek. Obecnie tematyka ta ma
poważną konkurencję w postaci makrofotografii. Mam wrażenie, że większość
miłośników fotografii prędzej czy później przechodzi okres fascynacji tego
rodzaju zdjęciami. Dla jednych jest to chwilowe zauroczenie, dla innych źródło
niekończących się doznań i inspiracji. Przyznaję „niewidoczny świat przyrody w
dużym powiększeniu” jest w stanie oczarować, mnie wciągnął bezgranicznie.
Ostatnio w kameralnym
gronie znajomych wybraliśmy się do Ogrodu Botanicznego z założeniem zrobienia
zdjęć przyrodniczych. Po kilku godzinach focenia stwierdziliśmy, że dawno nie
odczuwaliśmy takiej radości z samego procesu robienia zdjęć i satysfakcji z
uzyskanych efektów. Fotografia makro daje możliwość pokazania piękna detali,
które na pozór wydają się być zupełnie zwyczajne i niedostrzegalne, uczy
cierpliwości oraz umożliwia tą cudowną koncentrację na małym fragmencie świata przyrody,
od którego dzieli nas jedynie odległość obiektywu.
Zdjęcia, które
zamieściłam na fotoblogu powstały tej wiosny, jako próba własnego podejścia do
makrofotografii. Przede mną jeszcze daleka droga, u celu której leży ukazanie
fotografowanego detalu przyrody jako elementu impresjonistycznej całości. Chciałabym
w oparciu o światło i sprzęt osiągnąć malarskie efekty. Uzyskanie dobrych,
ostrych powiększeń, jest interesujące, ale to zupełnie nie moja bajka.
Wszystkie zdjęcia makro
zrobione zostały NRD-owskim stałoogniskowym obiektywem Zeiss 2,8/50, który
leżał nieużywany przez prawie 30 lat.
Oczywiście dużą rolę odegrały tu także pierścienie makro, bez których
nie byłoby mowy o podglądaniu przyrody z takiej perspektywy.