środa, 2 listopada 2022














                                                    moja Czarna Kotka

                                                    pobiegła tam

                                                    gdzie bezkresne pola

                                                    łączą się

                                                    z błękitnym horyzontem

 

                                                    niewiele po sobie zostawiła

                                                    zaledwie cień

                                                    widziany kątem oka

 

                                                   Czarna Kotka

                                                   w krainie wiecznej szczęśliwości

                                                   wyleguje się

                                                   na wyśnionych muślinowych poduszkach

                                                   i w wysokiej trawie

                                                   wygrzanej słońcem minionego lata 

 

                                                   czarnymi nocami

                                                   Czarna Kotka

                                                   ściga Duży Wóz

                                                   po kamienistej drodze

 

                                                   w dzień goni motyle

                                                   na skraju nieba

 

                                                  czy wie dlaczego tam jest?

                                                  skąd się tam wzięła?

 

                                                  nie zadaje pytań

                                                  nie tęskni

                                                  czeka


 

poniedziałek, 1 sierpnia 2022

Włochy moja miłość

 




    Podróżując staram się przyglądać ludziom, ich zwyczajom oraz wnętrzom, którymi się otaczają.  W tym roku urzekł mnie 200 letni dom w Lombardii, w okolicach Jeziora Garda. Podłogi w starych posadzkach,  ściany z widocznymi cegłami, które przykrywa gruba warstwa farby, drzwi z ciężkimi belkami. Właściciel wypełnił wnętrza przedmiotami z duszą, połączył umiejętnie przeszłość z teraźniejszością, uzupełnił wszystko ceramiką, starymi obrazami, kolorami. Całość ubrana w zapach starego drewna i słońce Italii tworzy niepowtarzalny klimat. 

    Dom przeznaczony jest pod turystów i trzeba przyznać, że przebywanie w nim ma iście filmowy wymiar.

















































czwartek, 21 stycznia 2021

Żółta wstążka





Żółta wstążka


Chciałabym podzielić się z Wami szczególnym dla mnie wydarzeniem. Otóż w połowie stycznia przyszła do mnie paczka a w niej mój tomik wierszy „Żółta wstążka”. Przez ostatni rok trwały prace nad ostateczną wersją książki. Muszę przyznać, że jestem z niej zadowolona. Teksty, zdjęcia, papier, wygląd okładki i żółta wstążka jako zakładka - tworzą harmonijną całość.

Jak to się stało, że tomik ujrzał światło dzienne? Właściwie czekał na ten moment dobrych parę lat. Zbiór wierszy posiadał swój tytuł, teksty ułożone były w odpowiedniej kolejności i leżakowały w szufladzie. Kilka razy już szykowałam się do ich wydania, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. Szczęśliwie los zawiódł mnie w progi Wydawnictwa Notitia, które zdecydowało się je wydać.  Czasami tak bywa, że mimo naszych starań pewne sprawy idą  jak po grudzie, aż niespodziewanie wszystko zaczyna się układać, gwiazdy nam sprzyjają i spotykamy ludzi dzięki którym możemy zrealizować  nasze plany. Tak było w tym przypadku, jestem przekonana, że ten tomik czekał na ten moment i właśnie z Emilią Szczęsną z Wydawnictwa miałam doprowadzić sprawę do końca. Bez pomocy tej przemiłej profesjonalistki nie miałabym szans na wydane tego tomiku w tak pięknej formie. Owoc naszej współpracy możecie zobaczyć na zamieszczonych tu zdjęciach.









Historia „Żółtej wstążki” jest tak stara jak ja 😊 Gdzieś na strychu leży zeszyt z testami  piosenek i wierszyków, które pisałam w dzieciństwie, tworzyłam również do nich ilustracje. Wiele, wiele lat później w liceum poznałam Elę, moją bratnią duszę od poezji. Obie pisałyśmy, wymieniałyśmy się tekstami, wiele inspirujących godzin nam upłynęło na czytaniu wierszy i ich interpretacji. Naszą wychowawczynią była nieżyjąca już, wspaniała łódzka poetka, Dorota Chróścielewska oraz tłumaczka z języka rosyjskiego (przekładała między innymi wiersze tytułowego bohatera powieści B. Pasternaka „Doktor Żywago”), która zachęcała nas do pisania. To dzięki niej nasze teksty pojawiały się na uroczystościach szkolnych oraz w zbiorowym, szkolnym tomiku wierszy zawierającym teksty licealnych wierszokletów.

W okresie studiów sprawa poezji nabrała rozpędu, za namową mojej przyjaciółki Justynki, wysłałam zbiór wierszy na Ogólnopolski Konkurs im. K.K. Baczyńskiego i okazało się, że zajęłam tam trzecie miejsce i byłam jedyną łodzianką wśród finalistów. Wielka radość i duma, uroczysta gala rozdania nagród w Radio Łódź. Potem kilka kolejnych wyróżnień, z których dla mnie największe sentymentalne znaczenie miał konkurs imienia mojej polonistki wspomnianej już Doroty Chróscielewskiej  (powołany  do życia tuż po jej przedwczesnej śmierci).

Na drugim roku studiów zaczęłam również publikować w Nieregularniku Obiecujących Łodzian „Młoda Łódź” wydawanym przez studentów Wydziału Historii UŁ, nawiasem mówiąc była wspaniała inicjatywa. Proza, poezja oraz grafiki studentów ujęte w ramy czasopisma, które można było nabyć we wszystkich księgarniach w Łodzi. Propagowanie młodej, świeżej twórczości. Redakcja organizowała akcje promocyjne na których można było zaprezentować swoją twórczość oraz poznać innych młodych artystów.

W tym czasie trafiłam również pod skrzydła profesora Jerzego Poradeckiego z katedry literatury współczesnej UŁ, który zorganizował dla mnie kilka wieczorków autorskich w Śródmiejskim Forum Kultury w Łodzi. Cudowny czas. Wsparcie Profesora, jego wskazówki i pochwała uskrzydlały.

Wydawało mi się wtedy, że  postawiłam sobie poprzeczkę wysoko i trzeba bardziej zadbać o słowo pisane. W myśl tego wyobrażenia spontaniczność w pisaniu, która jest tak istotna, została zepchnięta przeze mnie do partyzantki. Poskutkowało to tym, że przez kilka kolejnych lat powstało dosłownie parę tekstów. Ich wartością jest to, że są bardziej dojrzałe, wyważone.

Oto cały ciąg wydarzeń, który złożył się na powstanie „Żółtej wstążki”. W tomiku znalazły się też zdjęcia, które zrobiłam na przestrzeni ostatnich kilku lat. Część z nich jest zupełnie nowa a część możecie pamiętać z tego fotobloga.

 Mam nadzieję, że nie zawiodę Czytelników. Dziękuję tym, którzy nabyli tomik. Jeżeli jeszcze ktoś z Was chciałby poczekać na wiosnę czytając „Żółtą wstążkę” to zapraszam na stronę Wydawnictwa Notitia: TOMIK "ŻÓŁTA WSTĄŻKA" (oficyna-notitia.com)

 

Pozdrawiam

Aneta z żółtą wstążką we włosach















Ile mnie

jeszcze zostało

w krokach

których nikt nie liczył

 

w zawieruszonych myślach

w słowach

co się makiem

sypały

w spopielałych uczuciach

w obrazach połamanych

przez pamięć

 

ile mnie

 

wśród zaprzeszłych świtów

gęstych wieczorów

 

między brzegiem

jednym a drugim

 

ile zostało

na zakręcie

a ile w pół drogi

 

zapomnienie

miesza się ze zdziwieniem

a ziarenka czasu

wypadają z dłoni

bezpowrotnie








                   spójrz jaki ranek

                   ucieka profil księżyca

                   sennie niebieskie zamyka oczy

                   a ty patrzysz i jesteś daleko

                   jeszcze dalej niż księżyc

                   dalej niż błękit

                   zamykam oczy

                   i jak motyl lecę do księżyca

                   białe motyle giną w błękicie










               oczywistość rzeczy

               pragmatyzm myśli

               logika słów

               proza życia

 

               a kiedyś słowa

               jak soczyste serce truskawki

               plamiły usta

               i myśli białe żagle

               unosiły aż po horyzont

















                                                          Świt wynurzył się

                                                          z niedopałków gwiazd

                                                          gęstniał i wypełnił wszystko do dna

 

                                                          Dzień stał się realny