sobota, 2 listopada 2019






Agata


Niektóre historie piszą się same, nawet wtedy gdy wydaje się, że została postawiona już ostatnia kropka. Niespodziewane kontinuum, metafizyczny zbieg okoliczności, piękna puenta - bez względu na to jak nazwiemy ów ciąg dalszy powstaje pytanie jak to możliwe? Przecież opowieść zakończyła się ostatecznie. Czy na pewno?
W tej historii splotły się zupełnie przypadkowe wątki: szczególna więź łącząca dwie kobiety babcię i wnuczkę oraz moja pasja do zbierania starych pocztówek.


 * * *

W biblioteczce leży album oprawiony w bordowy aksamit. Na wewnętrznej stronie okładki ktoś wykaligrafował Prag 22 Juni 1903. Album kupiłam kilka lat temu w sklepie ze starociami i wypełniłam kolekcją starych pocztówek z przełomu XIX i XX w. Spoglądają z nich eteryczne dziewczęta z włosami upiętymi w misterne koki, osnute tiulami i koronkowymi szalami. Fascynuje mnie klimat tych portretów robionych bez pośpiechu w czasach, gdy umiejętności fotografa posiadali nieliczni. Te portrety to sztuka okiełznania światła, które lekko muska twarze zaprzeszłych modelek, to również mistrzostwo subtelnego retuszu, który tak odróżnia te stare zdjęcia od współczesnych. Dzisiaj każdy może być fotografem, kiedyś fotografia była magią. Dlaczego zbieram te pocztówki od lat.
Jedną ze wspomnianych kartek postanowiłam podarować mojej serdecznej przyjaciółce Agacie, ot tak po prostu, aby sprawić jej przyjemność. Spośród setek pocztówek wybrałam portret dziewczyny z koniem, ponieważ Agata jeździ konno…

                                                                              * * *

Babcia Wanda kochała wszystkie swoje wnuczki, ale szczególną słabość miała do Agatki. Na temat licznych zalet wnuczki, jej urody oraz sukcesów w szkole, a w późniejszym czasie na prestiżowej uczelni, Wanda godzinami perorowała  przed zaprzyjaźnionymi sąsiadkami, które ze zrozumieniem kiwały głowami czując jednocześnie lekkie ukłucie zazdrości w sercach. Dumna była ze swojej wnuczki bo i miała ku temu powody. Agatka w dzieciństwie była grzeczną i miłą dziewczynką. Później jako nastolatka świetnie się uczyła, jeździła konno, kochała kino i teatr a poza tym wyróżniała się ponadprzeciętną urodą.  Wanda wspierała i dopingowała zdolną wnuczkę. Ubolewała jedynie, że nie chce uczyć się języka niemieckiego, który Wanda w młodości trochę poznała i polubiła.
 W każdy sobotni poranek mama Agaty inicjowała „akcję sprzątanie”, w której powodzenie zaangażowana była cała rodzina. Jeżeli tylko była taka możliwość Agata czmychała w piątek do babci, aby w sobotę bez przeszkód spać do południa. Gdy się budziła czekały na nią pachnące wanilią naleśniki lub cynamonowe placuszki z jabłkiem. Jakże mogło być inaczej skoro wnuczka była zmęczona całym tygodniem nauki w szkole. Babcia zapewniała Agacie poczucie bliskości, ciepło i uwagę, niczym emocjonalny barometr wyczuwała także nastroje i potrzeby wnuczki. Pouczała, doradzała, ale  przede wszystkim miała zawsze czas. Znała z opowiadań wszystkie koleżanki wnuczki, historie szkolne, podwórkowe kłopoty oraz pierwsze zauroczenia. Z upływem lat tematy do długich rozmów zmieniały się, wątki trudnych egzaminów na studiach przeplatały się z opowieściami o imprezach z przyjaciółmi by następnie zostać zastąpione przygotowaniami do ślubu, pierwszej pracy czy macierzyństwa. Czas upływał po cichu i nieodwołalnie, pory roku następowały po sobie by przeobrazić się w lata. I jak na każdego z nas, tak i na Babcię Wandę, przyszedł zmierzch. Choroba zabierała ją powoli, aż pewnej wiosennej niedzieli Wanda odeszła pozostawiając po sobie pustkę, niepewność i tęsknotę. W trakcie ostatniego pożegnania Agata miała wrażenie, że uroczystość nie dotyczy jej ukochanej Babci, bo ona jest już gdzieś daleko, daleko…


* * *

I tutaj los zaczyna splatać, niczym warkocz, wspomniane wątki. Tuż po pogrzebie spotkałam się z pogrążoną w żałobie Agatą i podarowałam jej pocztówkę z moich zbiorów. Okazało się, że na odwrocie kartki, ktoś bardzo nieczytelnie wykaligrafował krótką wiadomość w języku niemieckim. Przy najbliższej okazji Agata pokazała, więc kartkę koleżance germanistce. Z treści wiadomości wynikała krótka informacja:

U mnie wszystko w porządku. Wanda.